Branża żywnościowa jest strategiczną dla społeczeństwa. Zakłady przetwórstwa spożywczego, jak wszystkie firmy obecnie w kraju, stają przed licznymi wyzwaniami, których przezwyciężenie determinuje utrzymanie łańcucha dostaw, ale również utrzymanie ładu społecznego.

  1. Nowe obostrzenia

31 marca premier Mateusz Morawiecki ogłosił wprowadzenie kolejnych zaostrzeń w związku z pandemią koronawirusa. Od 2 kwietnia stanowiska pracy poszczególnych osób muszą być oddalone od siebie o co najmniej 1,5 metra. Na branżę spożywczą padł blady strach, że ten zapis może dotyczyć także zakładów przetwórstwa żywności, co znacznie utrudniłoby i spowolniło pracę na liniach produkcyjnych. Zdaniem p. Piotra Kulikowskiego, prezesa Indykpolu, w rzeźniach i zakładach przetwórczy odległość pracowników jest zdeterminowana konstrukcją maszyn i ciągów technologicznych. Literalne potraktowanie tego parametru spowoduje konieczność spowolnienia głównych ciągów produkcyjnych o połowę, a w przypadku niektórych gniazd produkcyjnych wręcz ich wyłączenie.

Tymczasem na rządowej stronie gov.pl pojawiła si informacja, która może nieco "uspokoić" producentów żywności: 

"Pracodawcy mają obowiązek zapewnić dodatkowe środki bezpieczeństwa swoim pracownikom. Dotyczy to przede wszystkim stanowisk pracy poszczególnych osób, które muszą być oddalone od siebie o co najmniej 1,5 metra. Jeśli pracodawca nie jest w stanie zapewnić takiej odległości z obiektywnych względów – np. dlatego, że linia produkcyjna na to nie pozwala – ma prawo odejść od tej zasady, ale tylko pod warunkiem zapewniania środków ochrony osobistej związanej ze zwalczaniem epidemii."

  1. Zaopatrzenie w środki ochrony

Branża spożywcza - jak większość rynków w Polsce - zmaga się z ogromnym brakiem maseczek, rękawic i płynu do dezynfekcji, które - nawet w czasach sprzed epidemii - były używane w zakładach w ogromnych ilościach. Zakłady mają duży problem z zakupem, ceny poszły w górę, nawet o kilkaset procent.

Andrzej Gantner, dyrektor generalny i wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności zwrócił uwagę na pojawiające się sygnały od firm spożywczych o pewnych trudnościach w zaopatrzeniu. Priorytet w dystrybucji środków ochrony, czyli maseczek, środków do dezynfekcji, ubiorów ochronnych ma służba zdrowia. Obecny stan nie stanowi zagrożenia, ponieważ większość firm ma jeszcze pewne rezerwy. Jeżeli jednak sytuacja z zaopatrzeniem się nie poprawi, firmy będą miały poważne problemy – podkreślił wiceprezes PFPŻ. Ponadto poinformował, iż firmy spożywcze nie tylko w czasie epidemii koronawirusa myją i dezynfekują linie produkcyjne, a pracownicy na co dzień używają czepków, maseczek, ubiorów i okularów ochronnych, ponieważ jest to podstawowy wymóg sanitarny zapisany w prawie.

  1. Obawa o kadry

Braki kadrowe to także jedna z największych obaw producentów żywności związana z utrzymaniem ciągłości produkcji i zaopatrzenia w żywność. 

Przedsiębiorcy postulowali, aby możliwość pobytu pracowników zagranicznych została automatycznie przedłużona, bez potrzeby procedur, które miały do tej pory miejsce. I to się stało - zostało zapisane w ustawie. Pracownicy zagraniczni będą mogli pracować w swoich miejscach pracy aż do zakończenia stanu epidemiologicznego i 30 dni dłużej. Dopiero wtedy będą musieli postarać się o przedłużenie wiz i przedłużenie pozwolenia o pracę. To trochę uspokaja sytuację i daje gwarancję, że ci pracownicy nie będą musieli opuszczać zakładów pracy, co byłoby dla przemysłu żywnościowego bardzo potężnym ciosem.

Ważną kwestią są również badania pracowników, ponieważ do pracy w produkcji żywności trzeba mieć dodatkowe specjalistyczne badania, m.in. na nosicielstwo.

- Chcielibyśmy, żeby z jednej strony Główny Inspektorat Sanitarny zapewnił szybką ścieżkę takich badań i przede wszystkim, żeby to w ogóle byłoby możliwe dla tych, którzy chcą przystąpić do pracy, bo być może takie ruchy będą potrzebne. Może się okazać, że część pracowników linii zostanie poddana kwarantannie, natomiast zakład będzie dysponował pracownikami biurowymi, których będzie chciał szybko skierować do bezpośredniej produkcji żywości lub będzie chciał zatrudnić osoby bezrobotne - mówił Andrzej Gantner.  

  1. W trosce o rolników

Co stanie się z zakontraktowanym surowcem, w przypadku nagłego zamknięcia jakiegoś zakładu przetwórczego? To pytania zadają sobie rolnicy, szczególnie ci, którzy produkują mleko, ponieważ ten produkt jest szybko psujący, a jego produkcji nie da się "zatrzymać".

Jako pierwszy na problem zwrócił uwagę Tadeusz Badach, prezes OSM Krasnystaw, który zauważył, że koronawirus nie zna granic i nie wiem jak długo uda się utrzymać zakład. Nie mam żadnych wątpliwości, że wcześniej czy później wirus dotrze do któregoś z zakładów. Jeśli jedna osoba zostanie zarażona, to cały zakład zostanie zamknięty. Jego zdaniem, powinien być plan przerzutu i zagospodarowania mleka.

W odpowiedzi na postulaty organizacji mleczarskich, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi skierowało prośbę do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa o rozważenie możliwości zmiany kryteriów na podstawie, których wyłaniane są elementy infrastruktury krytycznej, tak aby zakłady mleczarskie mogły zostać zakwalifikowane do Infrastruktury krytycznej, a co z tym się wiążę - w opinii organizacji branży mleczarskiej, zagwarantowana byłaby możliwość ich nieprzerwanej pacy, w sytuacji dalszego rozwoju pandemii koronawirusa.

  1. Co z podatkiem cukrowym?

12 marca minister rozwoju Jadwiga Emilewicz w rozmowie z "Pulsem Biznesu" stwierdziła, że "niektóre zmiany w prawie podatkowym zostaną odsunięte w czasie". Mówiła wówczas o podatku cukrowym, którego wejście w życie miało być odroczone z 1 lipca na koniec 2020 roku. Podkreśliła wówczas – jak donosi gazeta - że opóźnienie tego podatku ma na celu ograniczenie obciążeń przedsiębiorców w czasie zmagań z epidemią koronawirusa. Tymczasem "Puls Biznesu" pisze, że minister Emilewicz mogła zapomnieć o tej deklaracji podczas telekonferencji z przedstawicielami branży spożywczej 25 marca. W rozmowie z przedsiębiorcami miała potwierdzić, że nic się nie zmieniło w zakresie daty wejścia w życie podatku cukrowego i zacznie on obowiązywać zgodnie z planem, czyli od 1 lipca 2020 roku.

Ustawa wprowadzająca nową opłatę została uchwalona przez Sejm, jednak Senat miał zastrzeżenia. Obecnie ustawa czeka na stanowisko posłów wobec decyzji senatorów. Nie otrzymaliśmy informacji, o które prosiliśmy Centrum Informacyjnym Sejmu, kiedy można liczyć przyjrzenie się tej kwestii. Próbowaliśmy uzyskać także informacje w ministerstwach - resort rozwoju "odesłał" nas do finansów, a tam powiedziano, że trzeba szukać informacji w Ministerstwie Zdrowia. Tu jednak cisza - żadnych informacji zwrotnych.

Producenci napojów uważają, że to ostatni moment dla posłów na wycofanie się z tej szkodliwej dla osłabionej polskiej gospodarki ustawy. Apelują do posłów o zagłosowanie za uchwałą Senatu o odrzuceniu ustawy w całości.

Przedsiębiorcy postulują odrzucenie już procedowanych oraz o zaprzestanie wdrażania do końca 2020 r. wszelkich planowanych inicjatyw legislacyjnych, które mogą przyczynić się do zwiększenia obciążeń administracyjnych czy też publiczno-prawnych firm. Celem apelujących organizacji jest jak największe ograniczenie negatywnego wpływu koronawirusa na gospodarkę kraju, poprzez zapewnienie firmom podstawowych warunków do utrzymania ciągłości produkcji i zatrudnienia.

Źródło: www.portalspozywczy.pl